niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 8


-O Boże!!! Demi, obudź się! - usłyszałam w pewnej chwili jak przez mgłę głos mojej rodzicielki. Po chwili otępienie zaczęło przechodzić, a ja zaczęłam się podnosić. Otworzyłam oczy, a nad sobą zobaczyłam zatroskaną twarz mamy i ... Joe. Spojrzałam na nią wzrokiem, który pytał: "Mamo, co on tu robi?". Moja mama odpowiadając na moje nieme pytanie powiedziała:
-Joe, przyjechał, ponieważ martwił się, że coś się stało. Podobno gdy ze sobą rozmawialiście usłyszał w słuchawce huk, a potem tylko ciszę. Jak widać miał rację. - na jej odpowiedź pokiwałam tylko głową. Treść rozmowy zaczęła mi się przypominać. Dziękowałam Bogu za to, że moja rodzicielka nie zapytałam mnie co się stało. Co niby miałabym odpowiedzieć? Że Joe myśli, że zgodzę zostać się jego świadkiem na ślubie z Taylor, po tym co oboje mi zrobili ?!?!?! Jednak nie wiem co mnie wtedy napadło, chyba moja odpowiedź była spowodowana szokiem, ale odwróciłam głowę w stronę Joe i spojrzałam mu prosto w oczy. Mu naprawdę zależało na tym, żebym była jego świadkiem. Więc powiedziałam:
-A odpowiedź na twoje pytanie brzmi tak - kiedy to powiedziałam odetchnęłam z ulgą. Obserwowałam wyraz jego twarzy z uwagą. Po jego twarzy przewijało się po kolei szok, zaskoczenie, radość a potem pojawiło się uczucie, ale nie... to nie było możliwe. Odwróciła wzrok. Jego twarz przybrała wtedy taki wyraz, jaki zawsze miała w momencie, kiedy mówił mi, że mnie... że mnie kocha. Ale to przecież niemożliwe. MiaŁ Taylor. Spojrzałam na niego ponownie, ale teraz na jego twarzy było widać tylko radość. 
-Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy - powiedział. Wiedziałam, że to dla niego dużo znaczy. Więc spróbowałam się uśmiechnąć, jednak wyszedł z tego tylko jakiś grymas... Nie porafiłam być przy nim już szczęśliwa. Nawet nie zauważyłam, kiedy moja mama się ulotniła.  
Zeszliśmy na dół, a moja mama choć ostatnimi czasy go nie tolerowała, próbowała być jak najmilsza. Bardzo dobrze jej to wychodziło, choć wydaje mi się, że nawet sam Joe wiedział, że coś jest nie tak. Nie uśmiechałam się tak jak zwykle. Nagle zadzwoniła do mnie komórka. Nie znałam tego numeru, jednak coś mnie podkusiło, żeby odebrać. Tak też zrobiłam, po chwili usłyszałam głos tamtego dziennikarza z którym tak dobrze mi się rozmawiało. Nie wiedziałam skąd ma mój numer telefonu, ale cieszyłam się, że coś mnie oderwie od tego wszystkiego. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
* * *
[z punktu widzenia Joe]
Bardzo się ucieszyłem, że zgodziła się być moim świadkiem, jednak cały czas zachowywała się nieswojo. To nie była ta sama roześmiana Demi. Miałem nadzieję, że nie zachowywała się tak ze względu na moją obecnośc. Jej mama próbowała być miła, ale wiedziałem, że ma do mnie żal. Z jednej strony chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść, a z drugiej potrzebowałam obecności Demi tak jak powietrza. Brakowało mi jej uśmiechu,widziałem, że stara się uśmiechać, jednak wychodziły z tego tylko niemrawe grymasy. Nagle zadzwonił do niej telefon. Na początku była zdziwiona, a potem na jej twarz wstąpił uśmiech. Uśmiech pełen czułości, nie chciałem myśleć o tym, że może jest on przeznaczony dla jakiegoś chłopaka. Odeszła na bok przeprowadzić rozmowę, a kiedy wróciła jej mama zapytała:
-Jakieś wesołe nowiny? - dawno nie widziała jej w końcu takiej szczęśliwej. 
-Być może. Wczoraj poznałam takiego jednego chłopaka i zaprosił mnie na imprezę - odpowiedziała, a ja poczułem jak moje serce wypełnia smutek. Choć powinienem cieszyć się jej szczęściem... 

***************************************************************
Bardzo proszę o komentarze. Jeśli czytacie tego bloga (choć wątpię, żeby znalazły się choć dwie takie osoby ) to to udowodnijcie. Jeśli pojawią się 3 komentarze to za trzy dni pojawi się nowa notka. Polecajcie mojego bloga znajomym, jeśli uważacie, że na to zasługuje.Wiem, że rozdział krótki, ale się poprawię : D
Całusy!

środa, 8 sierpnia 2012

Kiedy kolejna notka?

Kolejna notka pojawi się w tą niedzielę ok. godz. 18:00. Potem notki będą się pojawiać co trzy dni. Co Wy na to? Od razu zapowiem Wam, że w życiu Demi dużo się zmieni.

Pozdrawiam Cieplutko!

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 7

Jeszcze tego mi brakowało. Byłam ciekawa po co do mnie dzwonił. Chciał mnie dobić? Ale ogólnie dziwne było to, że Nick się rozłączył, a Joe od razu zadzwonił. Byłam pewna, że Nick maczał w tym palce. Nie wiedziałam czy odebrać, w sumie od bardzo dawna z nim nie rozmawiałam. A teraz sobie zdałam sprawę, że jak rozmawialiśmy to to było strasznie sztuczne i naciągane. Od bardzo dawna nie rozmawialiśmy ze sobą tak jak dawniej, tak jak przyjaciele. Rozmawiając z nim w większości przypadków czułam się jakbym rozmawiała z zupełnie obcą dla siebie osobą. A przecież było zupełnie inaczej. Ale prawda była taka, że pewnie już niedługo będzie mężem Ashley. Wtedy zacznie się dla mnie prawdziwe piekło. Byłam z natury ciekawską osobą, a że bardzo interesowało mnie po co dzwoni, to odebrałam ten telefon. Miałam nadzieję, że nie będę tego potem żałowała.
-Hej, Demi - usłyszałam jego głos. Na dźwięk jego głosu moje serce zaczęło szybciej bić, ale starałam się o tym nie myśleć. W końcu już nic nie będzie takie jak kiedyś. Byłam tego pewna. Ale wiedziałam też, że nadal coś do niego czuję. Mogłam się wypierać tego uczucia, ale to nie zmieniało faktu, że nadal  Go kocham. W końcu stara miłość nie rdzewieje.
-Hej. Po co dzwonisz ? -zapytałam, nie chciałam, żeby myślał, że nic się nie stało. W końcu stało się, nie tylko gadał o mnie bardzo nie miłe rzeczy. Ale w dodatku złamał naszą umowę. Kiedy jeszcze byliśmy razem przysięgliśmy sobie, że nawet jeśli nam nie wyjdzie i się rozstaniemy. To nie będziemy o sobie źle mówić, a już na pewno wyzywać od szmat. Chyba już o to dzwonisz.
-Chciałem Ciebie przeprosić....chyba - powiedział, a ja pomyślałam, że za chwilę wybuchnę ze wściekłości. Chyba?
-Chyba? - zapytałam
-Nie, na pewno chciałem ciebie przeprosić. Nie wiem dlaczego wczoraj to powiedziałem - mówił to ze skruchą, ale ja mu nie wierzyłam. Jednak po raz pierwszy przeprosił mnie za rozpowiadanie o mnie plotek i mówienie o mnie źle.
-A ja wiem, ale mniejsza z tym - powiedziałam.
-A po za tym chciałbym, żebyś była moim świadkiem na ślubie - powiedział, poczułam, że nogi się pode mną uginają - zemdlałam.

* * *
Nowa notka, jeśli pojawi się 6 komentarzy.

wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział 6

Czytałam gazetę, pisali już o tej wczorajszej sprawie, ale za to nic o tym moim spacerze z dziennikarzem, bardzo mnie to ucieszyło. Poprzedniego dnia kiedy wróciłam do domu czułam się o wiele lepiej, niż wcześniej. Trochę zrobiło mi się przykro, że moje relacje z Joe i Ashlee odbiją się na całej grupie Jonas Brothers, więc zadzwoniłam do Nicka. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos:
-Hej Demiś!
-Hej!Dzwonię Nick, żeby przeprosić ciebie i Kevina za to, że moje relacje z Joe odbijają się na waszym zespole - powiedziałam, naprawdę było mi z tego powodu przykro. 
-Demi zamknij się, po prostu się zamknij, to jest tylko i wyłącznie jego wina, a to ja powinienem ciebie za niego przepraszać. - W jego głosie było słychać złość. Nick był zawsze bardzo spokojnie, więc zdziwiło ją jego zachowanie. 
-Wiesz co najlepiej zakończmy ten temat - powiedziałam, moje wyrzuty sumienia nie minęły, ale z drugiej strony nie chciałam się kłócić z pozostałymi Jonasami - Co tam u was?
-Niby dobrze, pracujemy nad nową płytą. A u Ciebie? - odpowiedział, słyszałam po jego głosie, że minimalnie się uspokoił.
-To świetnie, ja...podjęłam wczoraj decyzję, że wejdę za dwa dni do studia i też nagram płytę - powiedziałam, tak naprawdę z nikim się tym jeszcze nie podzieliłam, ale byłam już umówiona z producentem. Chciałam mamę na to przygotować. Kiedy rozmawialiśmy z Nickiem nigdy nie poruszaliśmy tematu mojego leczenia i bardzo mi się to podobało
- To świetnie! I co tak jak " Don't forget "nagrasz w dziesięć dni? - zapytał, słyszałam, że naprawdę się cieszył. 
-Postaram się  - odparłam ze śmiechem
-Sory Demka ale muszę kończyć, pa - powiedział
-Pa
Odeszłam kawałek, ale wtedy znowuż zadzwonił telefon, spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił .... Joe.

* * *
Proszę o komentarze, wiem, że krótkie, ale postaram się poprawić :)

niedziela, 2 października 2011

Rozdział 5

W sumie to nie wiem dlaczego wtedy poszłam z tym dziennikarzem do parku, ale nie żałuję, że tak wtedy postąpiłam, w końcu wtedy mogłoby się wszystko inaczej potoczyć.

* * *

,,Co ja robię?" - pomyślałam
-Na pewno wszystko dobrze, zapytał ten tajemniczy dziennikarz, dziwiło mnie jego zachowanie, zawsze uważałam dziennikarzy za dzikie hieny, szukające tylko newsów o gwiazdach Holywood, takich jak ja, bolało mnie to co powiedział Joe na mój temat, naprawdę wierzyła w to, że Joe chce odbudować naszą przyjaźń. Jaka ja byłam głupia!
-Tak, dziękuję- odpowiedziałam w końcu, zauważyłam, że uważnie obserwował wyraz mojej twarzy.
-To się cieszę- odparł z uśmiechem- nie wiedziałaś o tym, że są zaręczeni prawda?- zapytał, wtedy w mojej głowie włączyło się czerwone światełko, a przecież mogłam się tego spodziewać,w  końcu wszyscy byli tacy sami, chodzi im tylko o pieniądze.
-Nie, nie wiedziałam - odpowiedziałam - a teraz zostaw mnie już w spokoju- powiedziałam, oddalając się, ale on pobiegł za mną. ,,Jest niesamowicie uparty"- pomyślałam, kiedy stanął z powrotem koło mnie chwycił mnie za ramiona, już się chciałam wyrwać i obróciłam twarz, ale on ją odwrócił, abym na niego patrzyła, nie gdzieś indziej.
-Posłuchaj Demi, nie chcę Cię w żaden sposób wykorzystać ani wydobyć od ciebie jakiś informacji, aby potem je wykorzystać przeciwko tobie. Po prostu podobasz mi się - wyznał
-To może powiesz mi chociaż jak masz na imię?- zapytałam już trochę spokojniejsza, uwierzyłam mu.
-Oczywiście, że tak mam na imię Andrue - odpowiedział szeroko się uśmiechając
-Ja ci się chyba przedstawiać nie muszę- powiedziałam śmiejąc się - więc co lubisz robić najbardziej, poza ugananiem się za gwiazdami?
-Grać w koszykówkę - wyznał
-Ile masz lat? - zapytałam, w końcu była to bardzo ważna informacja
-22- odpowiedział
-Czyli dobrze myślałam- stwierdziłam śmiejąc się, zauważyłam, że ciągle się śmieję, usiedliśmy na ławce
-A co myślałaś o mnie?- zapytał, takżę się śmiejąc
-A co jeśli tak?- zapytałam, postanowiłam odbić piłeczkę.
-To wtedy będę bardzo szczęśliwy - powiedział, a dłonią delikatnie odgarnął kosmyk włosów, który spadł mi na twarz.
Rozmawialiśmy prawie dwie godziny , rozmawiało mi się z nim prawie tak dobrze jak z Joe, ale nie, nie mogłam o nim myśleć.
-To, do zobaczenia, może jeszcze kiedyś się spotkamy - powiedziałam
-Do zobaczenia miejmy nadzieję, że rzeczywiście jeszcze się spootkamy- powiedział i oboje odeszliśmy w swoje strony. Chociaż bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało to i tak nie zmieniało tego faktu, że jest dziennikarzem, dlatego rozmawialiśmy bardzo ogólnie, ale i tak ta rozmowa zdecydowanie poprawiła mój humor, także miałam cichą nadzieję, że jeszcze się spotkamy, ale sama nie będę tego spotkania prowokowała.

* * *
Następnego dnia u Joe

Szok! Ashlee Greene i Joe Jonas na oczach Demi Lovato, powiedzieli, że jest zwykłą szmatą, nasza droga Demi zachowała spokój i ujawniła, że Joe chciał z nią odbudować kontakty, aby znowu byli przyjaciółmi, a Ashlee co chyba jeszcze gorsze ... udawała jej przyjaciółkę, aby jak sama przyznała Demi potem wbić jej nóż prosto w plecy, gdy ta wiadomość okrążyła świat , na portalach od razu pojawiły się negatywne komentarze na temat gwiazdki Zmierzchu i  wokalisty Jonas Brothers, oraz co gorsze dla zainteresowanych liczba ich fanów diamentralnie spadła. Joe powinien chyba najpierw pomyśleć zanim coś powie, bo nie szkodzi tylko sobie, ale także swoim bratom Nickowi i Kevinowi Jonas, także dobra rada dla Joe, pomyśl zanim coś powiesz, zresztą to samo tyczy się Ashley, która bardzo szkodzi filmom w których występuje, a ty Demi bądź silna, tak samo jak jesteś teraz, jesteśmy z ciebie dumni!

Nick po przeczytaniu artykułu w gazecie rzucił ją we mnie, ale na szczęście w dobrym momencie się schyliłem i gazeta spadła na podłogę.
-Chłopie co ty robisz ?!- zapytał, dawno nie widziałem go tak złego.
-Zapomną niedługo wydamy nową płytę i fani do nas wrócą - powiedziałem, chcąc uspokoić brata.
-Czy ty jesteś, aż taki głupi Joe czy tylko takiego udajesz, a może zamieniłeś się mózgami z Ashle'a. Przecież nie chodzi mi o fanów, tylko o Demi, o to, że ją krzywdzisz, naprawdę tego chcesz? Z jednej strony chcesz, żeby była twoją przyjaciółką, a przy każdej okazji ją oczerniasz, zdecyduj się czego tak naprawdę chcesz. Czy ty naprawdę nie widzisz tego, że ją krzywdzisz?! - mówił, a raczej krzyczał, nerwowo chodząc po kuchni.
Widziałem tą iskierkę bólu w jej oczach, ale szybko została ona zastąpiona złością, chociaż mogła to zauważyć tylko osoba, która ją świetnie znała, tą osobą byłem ja. Miałem wyrzuty sumienia, żałowałem, że ją zdradziłem, że ją zostawiłem, ale nie wiedziałem czy ją kocham, choć to bylo niedorzeczne w końcu kiedyś byłem pewien swojego uczucia w stosunku do Demi. Postanowiłem do niej zadzwonić, ale najpierw musiałem uspokoić Nicka.

* * *
No i jest nowy rozdział! Jeśli pojawi się 10 komentarzy, to wtedy pojawi się nowa notka ale nie wiem kiedy, a jeśli się nie pojawi te 10 komentarzy przez rok, to przez rok nie pojawi się napewno nowy rozdział.  A teraz zapraszam na moje inne blogi:

-o Demi i Joe  http://demi-joe-jonas-brothers-selena-opowiadanie.blog.onet.pl/ Nowa notka pojawi się tam w ciągu dwóch tygodni, proszę o komentarze!

-dalsze losy bochaterów Camp Rock 2  http://mitchie-shane-milosc.blog.onet.pl/ Nowa notka dzisiaj

sobota, 1 października 2011

Uwaga!!!

Jeszcze dwa komentarze, mnie obrażające, że przeginam i tak dalej, to przestanę pisać, rozdziały mam napisane, ale nie siedzę cały czas na komputerze, a Wasze komentarze mnie tylko zniechęcają do ich przepisania, naprawdę przestanę pisać jeśli pojawią się jeszcze dwa takie komentarze. Ja mam szkołę, mam życie towarzyskie i rodzinne, oraz mam wenę którą WY osłabiacie, nie jestem osobą która cały czas siedzi na komputerze, dla Waszej wiadomości właśnie usiadłam na kompie, żeby te rozdziały przepisać, ale..., nie no brak mi słów Wy mi stawiacie warunki, to ja będę wam stawiała.
Pozdrawiam, a nowy rozdział pojawi się dzisiaj, jutro, pojutrze,....nie wiem kiedy, ale się w najbliższym czasie pojawi, chyba, że pojawią się dwa kąśliwe komentarze to wtedy przestaję pisać.

wtorek, 20 września 2011

Wytłumaczenie

Notkę mam napisaną, i dodam ją jeszcze w tym tygodniu, a czytelników nie chcę tracić, tylko chcę aby ich przybywało :)
Pozdrawiam!